Po co są… dzieci?

Share on facebook
Facebook
Share on pinterest
Pinterest
Share on twitter
Twitter
Share on whatsapp
WhatsApp
5

Kiedyś wszystko było takie proste. Pobieraliśmy się, a potem mieliśmy dzieci. Po prostu tak było. Ale potem coś się zmieniło. Dziś zarówno małżeństwo, jak i posiadanie dzieci stały się opcjonalne, są kwestią preferencji. Niezliczone miliony ludzi decydują się na opóźnienie zawarcia małżeństwa lub rezygnują z niego w ogóle. Wielu z tych, którzy postanawiają się pobrać, rezygnuje z posiadania dzieci. W obliczu tych nowych realiów dobrze jest zadać sobie pytanie: jaki jest cel posiadania dzieci? W poniższej odpowiedzi nie będę rozważać metod wychowawczych ani wyjaśniać, dlaczego powinniśmy wychowywać nasze dzieci w określony sposób. Zadamy raczej o wiele bardziej fundamentalne pytanie: „Jaki w ogóle jest cel posiadania dzieci?” W dzisiejszym świecie, który tak często wywyższa swoje „ja” i odrzuca dzieci jako niedogodność, jest to pytanie, które należy zadać i znaleźć odpowiedź.

Powszechne poglądy na temat dzieci

W kulturze zachodniej moje „ego” jest królem. Oceniamy niemal wszystko na podstawie poziomu samorealizacji i samodoskonalenia, które możemy osiągnąć. Poeta Ralph Waldo Emerson rzucił ludzkości wyzwanie: „Łatwo jest żyć dla innych, wszyscy to robią. Ja wzywam was do życia dla siebie”. I tak też zrobiliśmy. Dążenie do spełniania marzeń i realizacji osobistego potencjału stało się naszym najwyższym priorytetem. 

Niedawny artykuł Forbesa¹ podaje, że w 2015 roku Millennialsi wydali na samodoskonalenie prawie dwa razy więcej niż pokolenie Boomersów, mimo że ich dochody są o połowę niższe.

Kiedy w centrum uwagi znajduje się „ja”, dzieci postrzegane są jako kolejny środek służący samorealizacji.

Ta indywidualistyczna kultura ma głęboki wpływ na nasze rozumienie posiadania dzieci. Kiedy w centrum znajduje się moje „ja”, dzieci postrzegane są jako kolejny środek służący samorealizacji – taki, o który można zabiegać lub go odrzucić, w zależności od osobistych preferencji. Ci, którzy decydują się na posiadanie dzieci, robią to tylko wtedy, gdy jest to wygodne; gdy są w stabilnym miejscu w życiu, związku i karierze; i gdy ciężar posiadania dzieci będzie tak mały, jak to tylko możliwe.

Nic więc dziwnego, że odsetek kobiet w wieku od 40 do 44 lat, które nigdy nie miały dzieci, podwoił się w latach 1976-2006. Dzieci stały się opcjonalnym dodatkiem do dobrze zorganizowanego, udanego życia. Zasadniczo wielu ludzi wierzy, że celem posiadania dzieci jest dodanie wartości do życia ich rodziców.

„Kiedy w centrum uwagi znajduje się „ja”, dzieci postrzegane są jako kolejny środek służący samorealizacji“.

Ale inni, działając w oparciu o ten sam egocentryczny światopogląd, dochodzą do innych wniosków. Dostrzegając finansowe, fizyczne i emocjonalne obciążenie związane z posiadaniem dzieci, stwierdzają, że nie mogą one wnieść wartości do ich życia. Jeśli samorozwój jest najwyższym priorytetem, a dzieci uniemożliwiają nam osiągnięcie pełnego potencjału, to naturalnym wnioskiem jest to, że nie powinniśmy ich mieć. W artykule w New York Timesie Anna Goldfarb przedstawia powody, dla których zdecydowała się pozostać bezdzietna: „Cenimy sobie nasz elastyczny styl życia, dzieci są czasochłonne i kosztowne, wydatki na opiekę nad dziećmi są wygórowane, a wszyscy w różnym stopniu odczuwamy niepokój o naszą przyszłość. Po co decydować się na ten krok, skoro tyle aspektów rodzicielstwa wydaje się tak ryzykownych?”.²

W pierwszym ujęciu dzieci są dodatkiem do dobrego życia, a ci, którzy decydują się na ich posiadanie, robią to ze względu na poczucie spełnienia, jakie daje im bycie rodzicami. W drugim ujęciu dzieci są przeszkodą w prowadzeniu dobrego życia, utrudniają osiągnięcie pełnego potencjału. Niestety, nawet chrześcijanie nie są odporni na takie podejście do dzieci. Wielu ludzi w kościele świadomie lub nieumyślnie przyjęło kulturowy nacisk na samorealizację.

Co Biblia mówi na temat dzieci?

Biblia jasno mówi, że Bóg oczekuje od ludzi małżeństwa i rodzenia dzieci. Choć niektórzy zdecydują się oddawać Bogu cześć w pojedynkę (jak sam Syn Boży), choć niektórzy będą chcieli się pobrać, ale nie będą mogli znaleźć małżonka, i choć niektóre pary nie będą w stanie mieć dzieci, ogólnym oczekiwaniem Boga jest to, że ludzie będą dawać życie kolejnym pokoleniom. Al Mohler mówi: „W biblijnym objawieniu pary nie otrzymują opcji wyboru bezdzietności. Wręcz przeciwnie, nakazuje się nam przyjmować dzieci z radością jako Boże dary i wychowywać je w karności i nauce Pana. Wiele z naszych najgłębszych odczuć radości i satysfakcji mamy doświadczyć i odnaleźć w wychowywaniu dzieci w rodzinie”³. Biblia wymienia co najmniej cztery cele posiadania dzieci: posłuszeństwo, błogosławieństwo, czynienie uczniami i zdobywanie wiedzy.

Mamy dzieci, aby być posłusznymi Bogu. Gdy Bóg stworzył pierwszego mężczyznę i kobietę, wyznaczył im istotne powołanie: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie! Napełniajcie ziemię i podporządkowujcie ją sobie” (Rdz 1, 28 SNP). Świat rozpoczął się od dwóch istot ludzkich żyjących w jednym miejscu, ale Bożym pragnieniem było, aby świat był zaludniony przez miliardy istot ludzkich żyjących w każdym miejscu. Kiedy mamy dzieci, jesteśmy bezpośrednio posłuszni pierwszemu poleceniu Boga: aby się rozmnażać. Bóg jest uwielbiony w każdym, kto jest stworzony na Jego obraz.

W przeciwieństwie do kulturowego poglądu, że dzieci są przeszkodą, my wierzymy i wyznajemy, że dzieci są błogosławieństwem.

Mamy dzieci, aby doświadczyć błogosławieństwa. Posłuszeństwo Bogu zawsze przynosi radość. Wbrew poglądowi kultury, że dzieci są przeszkodą, wierzymy i wyznajemy, że dzieci są błogosławieństwem. „Oto dzieci są dziedzictwem PANA, podarunkiem jest owoc łona! Czym strzały w ręku wojownika, tym właśnie dzieci zrodzone w młodości. Szczęśliwy człowiek, któremu Bóg napełnił nimi kołczan! I nie spotka ich wstyd, gdy będą odpierać racje swych wrogów w bramie” (Psalm 127, 3-5).

Kiedy uważamy dzieci za błogosławieństwo, a nie za przeszkodę, jesteśmy posłuszni Jezusowi i dostosowujemy naszą wolę do Jego woli. Kiedy mamy dzieci, doświadczamy Bożego błogosławieństwa, które przychodzi z nimi i przez nie.

Mamy dzieci, aby czynić uczniami. Nie rozmnażamy się tylko po to, aby mieć więcej ludzi na ziemi, ale aby było tu więcej chrześcijan. John Piper mówi: „Celem małżeństwa nie jest tylko zwiększenie liczby ludzi na naszej planecie.

„W przeciwieństwie do kulturowego poglądu, że dzieci są przeszkodą, my wierzymy i wyznajemy, że dzieci są błogosławieństwem“.

Celem jest zwiększenie liczby wyznawców Jezusa na naszej planecie. (…) Bożym celem w ustanowieniu małżeństwa nigdy nie było jedynie wypełnienie ziemi ludźmi, ale wypełnienie ziemi wyznawcami prawdziwego Boga”. Tak więc kluczowym fragmentem dla każdego rodzica jest posłanie misyjne: „Idźcie więc i pozyskujcie uczniów pośród wszystkich narodów. Chrzcijcie ich w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego i uczcie przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż po kres tego wieku” (Mt 28, 18-20). Ostateczny cel rodzicielstwa nie spełnia się w momencie narodzin dziecka, ale w momencie jego nawrócenia. Chap Bettis dobrze to określa: „Bożym pragnieniem dla twojej rodziny jest, aby ukazywała Trójcę Świętą, uwielbiała Boga, czyniła uczniami”.

Mamy dzieci, aby lepiej poznać Boga. Poprzez posiadanie dzieci dochodzimy do głębszego poznania Jego. W końcu Bóg odnosi się do nas jak Ojciec do dzieci i posiadanie ich daje nam głębsze zrozumienie tego, co się z tym wiąże. J.I. Packer mówi: „Jeśli chcesz ocenić, jak dobrze dana osoba rozumie chrześcijaństwo, dowiedz się, ile znaczy dla niej myśl, że jest dzieckiem Bożym i ma Boga za Ojca”. Ale my nie tyle dochodzimy do głębszej wiedzy o Bogu – dochodzimy również do większego upodobnienia się do charakteru Boga. On używa wszystkich radości i wyzwań związanych z rodzicielstwem, aby uczynić nas bardziej podobnymi do Niego. Gary Thomas dobrze to ujmuje: „Dzięki cudownemu zamysłowi Boga niewiele doświadczeń życiowych upokarza nas tak skutecznie jak rodzicielstwo. (…) Ten mały tyran został celowo umieszczony w naszym domu z pewnym wielkim zadaniem: aby ukształtować swoich rodziców na obraz naszego Pana”.

Podsumowanie

W czasach, gdy dzieci są postrzegane jako opcjonalny dodatek do dobrego życia lub odrzucane jako przeszkoda na drodze do niego, dobrze zrobimy, jeśli powrócimy do nieomylnego Słowa Bożego, aby ponownie odnaleźć Boży cel posiadania dzieci. Mamy dzieci, aby być posłusznymi Bogu, aby doświadczyć Jego błogosławieństwa, aby czerpać radość z czynienia uczniami i aby wzrastać w naszym upodabnianiu się do Niego. Dzieci są wielkim darem Bożym.

Przypisy:
1. link
2. link
3. link

Przeczytaj artykuł w oryginale: link
Tłumaczenie: Alicja Tołopiło-Perłakowska
Korekta: Marysia Szostakowska & Monika Mrotek